![]() |
(Obraz na darmowej licencji) |
Chociaż egzystuję w blogosferowej rzeczywistości już od ładnych kilku lat, nie nabrałam przekonania do powieści publikowanych metodą self-publishingu czy vanity. Raz na ruski rok zdarza mi się jednak, że zgadzam się zrecenzowanie książki, której wydaniem w pełni zajął się sam autor. Czasem pozostaję mile zaskoczona i przyjemnie spędzam czas podczas nowej lektury. Ostatnio jedną z takich historii było Indygo Camille Gale.
![]() |
Okladka powieści |
Ostatnie afrykańskie gorączki sprawiły, że z ochotą zwróciłam się w stronę historii otoczonych mroźnym, śnieżnym klimatem. Jedną z nich była Moc srebra Naomi Novik. Kiedy mowa o tej autorce, muszę przyznać, że bardzo dużo czasu mi zajęło, zanim w końcu przekonałam się, żeby sięgnąć po jedną z jej książek, ale szybko zauważyłam swój błąd i zaczęłam nadrabiać resztę. Novik, choć całe życie spędziła za granicą, wychowała się na dobrze znanych nam baśniach oraz legendach i postanowiła wykorzystać ich elementy w swojej twórczości. Nie obyło się bez nich w Wybranej, nie zabrakło ich również w Mocy srebra. I choć obydwie te opowieści mogłyby różnić się od siebie niczym dzień od nocy, każda z nich niesie za sobą coś wyjątkowego i jedynego w swoim rodzaju.
![]() |
Kiedy przed polskim wydaniem
ostatniej części serii Inni, czyli Zapisanym w kartach, okazało się, że Anne
Bishop nie zamierza jeszcze przez chwilę porzucać stworzonego świata i napisać
kilka powieści mających miejsce w tym samym uniwersum, ale z innymi bohaterami,
byłam zachwycona. Dlatego też niepomiernie się zdziwiłam, gdy wydawnictwo
Initium ogłosiło, że najpierw wydadzą debiutancką trylogię autorki, Tir Alainn,
a dopiero później wrócą do świata Innych. Odrobinę zbiło mnie to z tropu, lecz –
kiedy w końcu znalazłam chwilę czasu na nadrobienie zaległości – od razu
sięgnęłam po Filary świata.
I ani przez moment lektury się
na nich nie zawiodłam.
![]() |
Pierwszy
kwartał 2019 był dla mnie mało łaskawy, czuję się odrobinę tak, jakbym
wyszła spod jakiegoś kamienia pytając, czy ludzie jeszcze Sylwestra
świętują czy już po. W tym czasie przez moje ręce przeszło wiele
głupotek i odmóżdżaczy, ale czuję, że nadchodzi odwilż, więc i bloga
czas odkurzyć. Jeśli obserwujecie mnie na portalach społecznościowych,
to częściej złapiecie mnie na Twitterze czy Instagramie, ale na Facebooku wciąż też jestem. A teraz czas na najnowsze polecajki.